czwartek, 29 listopada 2012

WatchDocs-Prawa Człowieka w Filmie 30.11.-02.12.2012 Wro

Dzisiaj pozwolę sobie na odrobinę prywaty, okazja jest bowiem wyjątkowa :)


Wraz z grupą przyjaciół – ludzi twórczych i pełnych pasji, założyliśmy Fundację East Side, skupiającą swe artystyczno-kulturalne działania wokół szeroko rozumianego Wschodu (więcej możecie doczytać na naszym profilu fejsowym: https://www.facebook.com/eastsidefoundation, możecie do nas również napisać, polubić, polecić – będzie nam bardzo miło;)).

Fundacji, pomimo króciutkiego stażu, udało się zorganizować naprawdę ciekawy i znaczący event, mianowicie – zostaliśmy współorganizatorami wrocławskiej edycji Festiwalu WatchDocs – Prawa Człowieka w Filmie. I właśnie o nim chciałabym Wam podrzucić parę zdań.

Startujemy jutro o 16:00 we wrocławskim DCF-ie, więc kto może – niech zagląda, bo program zapowiada się smakowicie. Zaserwujemy Wam 9 doskonałych dokumentów, ciekawych zarówno ze względów formalnych, jak i pod kątem problematyki. Część z zaprezentowanych filmów stanowi nasz dyskretny ukłon w stronę Wschodu. Tam bowiem leży prawdziwa odwaga.

Już w piątek o 19:00 pokażemy „Miasto bez granic”, opowiadający o Stambule i jego problemach rozgrywających się na styku urbanistyki i społeczeństwa.


W sobotę będzie można obejrzeć m.in. „Spisek żarówkowy”, doskonały dokument o celowych skracaniu życia przedmiotów oraz nagradzany na licznych festiwalach „Lot specjalny” – opowieść o egzystencji mieszkańców i pracowników ośrodka dla nielegalnych imigrantów we Frambois w pobliżu Genewy ukazującą ludzkie dramaty wynikające z barbarzyństwa procedur.




W niedzielę warto zobaczyć znakomity obraz "Mit Pruitt-Igoe" - w którym problematyka społeczna splata się z historią architektury i przemianami politycznymi. Na sam koniec zaś zostawiamy perełkę w iście kafkowskim stylu, „Zamek” kunsztowny formalnie film pokazujący codzienne funkcjonowanie jednego z największych lotnisk świata.




Resztę tytułów oraz program całego wydarzenia możecie poznać zaglądając na fejsbuka: https://www.facebook.com/events/129655163852869/ oraz stronę DCF-u http://dcf.wroclaw.pl/wydarzenia/aktualnosci/921-festiwal-watch-docs-prawa-czlowieka-w-filmie

Dziękuję za uwagę i...
                                                          Z A P R A S Z A M   B A A A A A A A R D Z O ! ! ! 








 
 

wtorek, 27 listopada 2012

"Fuck For Forest" Michała Marczaka - na szybko

Dokument Michała Marczaka, nie dość, że formalnie prezentuje światowy poziom, to jeszcze swą przewrotnością dosięga wyżyn godnych Herzoga (co zresztą nie umknęło uwadze polskich krytyków). Wbrew oczekiwaniom nie epatuje seksem, zamiast kontrowersji i erotyzmu serwując narrację rodem z przyrodniczych wojaży Davida Attenborough.

Ekipa Fuck For Forest to romantycy nowych czasów, współczesne ucieleśnienie idei Piotrusia Pana i Don Kichota, z jednej strony buntowniczy, kontrkulturowi, z drugiej jednak doskonale potrafiący wykorzystać zdobycze współczesnej technologii i świetnie wstrzeliwujący się ze swoją ideą w rynek XXI wieku (na amatorskim porno kręconym na łonie natury udało im się zebrać kilkaset tysięcy euro, imponujące, nieprawdaż?).

Cały obraz Marczaka jest arcyciekawym oczekiwaniem na jedną kulminacyjną sceną. Ta zaś następuje w środku amazońskiej dżungli, pośród indiańskiego plemienia, które FFF przybyli wspomóc. To moment, w którym naiwne, dziecięce wręcz ideały ścierają się z twardą, niczym ubita gleba, rzeczywistością. Dla żyjących na granicy ubóstwa Indian FFF to zgraja obłąkanych przebierańców, których niejasne zamiary budzą podejrzliwość i niechęć. To bolesna lekcja o tym, że nawet najszczersze i najczystsze intencje, nie poparte wiedzą i świadomością muszą pozostać utopią. To niewątpliwie najmocniejszy punkt obrazu Marczaka, demaskatorska puenta, pełna goryczy, ale pozbawiona jadu i sarkazmu wobec „nagich ekologów’. Oby więcej takich polskich dokumentów, serio. 8/10






czwartek, 15 listopada 2012

"Mistrz" Paula Thomasa Andersona - na szybko

Traktujący o Ameryce lat 50-tych „Mistrz” pozostaje nad wyraz aktualny ze swym złowróżbnym przesłaniem o szaleństwie, które konsumuje współczesny świat. Thomas Paul Anderson demaskuje kolejny „american dream”. Odwołuje się przy tym do niezwykle barwnej amerykańskiej historii sekt i około-religijnych grup z budzącymi największe emocje scjentologami na czele.

To film o prawdziwie chorych umysłach, fascynacji podszytej dziwacznym erotyzmem i o napięciu między wizjonerstwem a obłędem. Równocześnie stanowi on rodzaj analizy zależności uczeń – mistrz, która może być rozpatrywana wielopłaszczyznowo, w tym również jako relacja władza - społeczeństwo.

Obraz Andersona nuży, wyczerpuje i rzuca widzowi wyzwanie. Zdecydowanie warte podjęcia. Joaquin Phoenix kreuje tu rolę życia, tworząc bohatera równie fascynującego, co odpychającego. Genialnie zakomponowane kadry (z symbolicznie przewijającą się wizją bezkresnego oceanu) i niepokojąca, połamana muzyka niezawodnego Jonny’ego Greenwooda gwarantują mieszankę iście mistrzowską. Trudne, męczące kino, do którego warto jednak powrócić.8/10