Poniedziałek na Horyzontach to 3 nowe
filmy i jeden koncert.
O filmach poniżej, o koncercie próbuję
zapomnieć. Hanne Hukkelberg i smętne zawodzenia leśnych hipsterów
nie były najlepszym pomysłem na spędzenie wieczoru;)
nie były najlepszym pomysłem na spędzenie wieczoru;)
A teraz do rzeczy.
„Elena” reż. Andriej Zwiagincew –
niepokojący portret relacji i zależności w obrębie dwóch rodzin
i dwóch kompletnie różnych światów, których łącznikiem jest tytułowa bohaterka. Elena, niczym sztandarowa
przodownica pracy dźwiga na swoich barkach odpowiedzialność (również finansową) za najbliższych. Poczucie
obowiązku i bezwarunkowa kobieca miłość, które prowadzą do zbrodni ukazane na tle rozwarstwionego
rosyjskiego społeczeństwa. Doskonale zagrane, surowe, wschodnioeuropejskie kino. 8/10
i dwóch kompletnie różnych światów, których łącznikiem jest tytułowa bohaterka. Elena, niczym sztandarowa
przodownica pracy dźwiga na swoich barkach odpowiedzialność (również finansową) za najbliższych. Poczucie
obowiązku i bezwarunkowa kobieca miłość, które prowadzą do zbrodni ukazane na tle rozwarstwionego
rosyjskiego społeczeństwa. Doskonale zagrane, surowe, wschodnioeuropejskie kino. 8/10
„F jak Fałszerstwo” reż. Orson Welles – prawie 40-letni mockument Wellesa wbija szpilę wielkim
szarlatanom tego świata - specjalistom i znawcom sztuki. To hymn pochwalny na cześć sztuczek i trików
zwodzących ludzki umysł z przezabawnie nakreśloną postacią wybitnego fałszerza obrazów.
Niestety trochę przydługawy, a przez to finalnie – nużący. 6/10
„Holy Motors” reż. Leos Carax - dwie godziny spędzone w oparach absurdu Leosa Caraxa.
„Holy Motors” to surrealna jazda bez trzymanki – tak obrzydliwa jak groteskowa, w irytujący sposób inspirująca.
Seans-dziwadło, po
którym nie wiesz, czy właśnie widziałeś najgorszy film świata
czy też arcydzieło nowej
kinematografii. Póki co, pozostaje dla mnie nieocenialny. ?/10
kinematografii. Póki co, pozostaje dla mnie nieocenialny. ?/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz