Jeśli jednak choć w połowie kochacie Tolkiena tak jak Jackson, to czekają was prawie 3 godziny dziecięcej radochy i baśniowych przygód w wizualnej oprawie z najwyższej półki. Znacznie lżejszy, praktycznie odciążony z wiszącego nad „Władcą pierścieni” mroku, mniej spektakularny, lecz i bardziej bajkowy „Hobbit. Niezwykła podróż”, stanowi wspaniały ukłon w stronę najbardziej oddanych miłośników świata Śródziemia.
„Hobbit” ma w sobie nostalgicznego ducha baśni, ale i całe
pokłady rubasznego humoru, gdzieniegdzie przetykanego ironią. Brawurowe
przygody krasnoludzkiej załogi z Czarodziejem i Niziołkiem u boku stanowią
urzekającą podróż sentymentalną przez krainy, po których wielu z nas podróżowało
w dzieciństwie, z wypiekami na twarzy przerzucając kolejne strony powieści.
Podczas seansu znowu możemy mieć 10 lat i euforycznie kibicować powodzeniu
misji tejże rozochoconej gromadki. Jednocześnie, z całkiem już dorosłej perspektywy,
możemy docenić fantastycznie rozegrane przestrzenie, kunsztowne scenografie,
świetne aktorstwo i arcyzabawne smaczki (z absolutną perełką w postaci
Radagasta, która to mieści w sobie zarówno osobliwy baśniowy wymiar, jak i
całkiem współczesne odwołania do nawiedzonego szamana-psychonauty, amatora
natury i zapalonego grzybiarza).
Zatem, marsz do kina i ahoj przygodo! 8/10
Kocham Tolkiena od 10 lat i umarłabym, gdyby ten film okazała się klapą :P
OdpowiedzUsuń