„Dom w głębi lasu” to eksperyment, nieobliczalna wypadkowa „Krzyku”,
„Cube” i klasycznych slaherów (wdzięczne dygnięcie w stronę Sama Raimiego),
przeskakująca je wszystkie zwinnym susem inteligentnej drwiny. To zupełnie
nowa, świeża perspektywa patrzenia na horror – gatunek w kinie wyeksploatowany już
ze wszech miar. Twórcy filmu wychodzą daleko poza jakąkolwiek konwencję, nie
muszą też bawić się w demitologizację gatunku, bo inni zrobili to już wcześniej
(z „Krzykiem” na czele), mogą natomiast bezkarnie rzucić się w wir piętrzących
się absurdów i nonsensownej zabawy, pokazując przy okazji proces kreacji całego
koszmaru „od kuchni”. Kluczem do tego filmu jest właśnie zabawa. Bo takiej
frajdy, jak podczas seansu „Domu..”, dawno już nie miałam oglądając żadną
czarną komedią, a co dopiero horror. 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz