W „Jak to jest” nad problem pierwszej inicjacji zawisa
czarna chmura dramatu, a młodość i niewinność zostają zaręczone z widmem
nadchodzącej śmierci. Reżyser, Bruce Webb umiejętnie waży proporcje komedii i
dramatu, trzymając się jednocześnie reguł realizmu i prawdopodobieństwa.
Bohaterami filmu jest dwóch dobijających szesnastego roku
życia przyjaciół, Robbie i Ziggy zwyczajne chłopaki z przeciętnej brytyjskiej mieściny
(oklaski dla Eugene’a Byrne’a i Josha Bolta, duet dynamiką i humorem nasuwający
skojarzenia z Twain’owskim Tomkiem i Huckiem). Ich świat, dotąd wypełniony beztroską
zabawą i włóczęgą, zmienia się
diametralnie z chwilą, gdy u Robbie’go wykryta zostaje nieuleczalna choroba. W
obliczu zbliżającego się końca chłopak chce tylko jednego – nie odchodzić z
tego świata jako prawiczek. Ziggy musi w związku z tym, jak na najlepszego
kumpla przystało, dopomóc mu w spełnieniu ostatniego pragnienia. Tu zaczyna się
imponująca seria kompletnie niewypałowych, acz szalenie zabawnych kombinacji i
zabiegów zmierzających do osiągnięcia owego celu. A ten, jak wiadomo, uświęca
środki.
Webbowi udaje się wymknąć zarówno z sideł komediowego
banału, jak i dramatycznego patosu. Jego film jest szczery, ujmujący i naprawdę
niegłupi. Oswaja z trudnymi kwestiami, nie czyniąc tabu ani z problematyki
przedwczesnej śmierci, ani też seksualnej inicjacji.
Bezpruderyjność i lekkość „Jak to jest”, sprawiają, że
spokojnie wpisałabym go na listę obowiązkowych „lektur” gimnazjalnych. To
świetna alternatywa dla miernot ze „szkolnej filmoteki”, z takim upodobaniem
odtwarzanych podczas godziny wychowawczej.
Pomijając jednak wątek seksualny, „Jak to jest” to przede
wszystkim rzecz o punkcie granicznym między chłopięctwem a dojrzałością oraz o przyjaźni,
która przechodzi metamorfozę od dziecięcej zabawy ku poczuciu odpowiedzialności
za drugą osobę. I właśnie owa przyjaźń
jest sednem, czyli tytułowym „the be-all and end-all” tego filmu.
„Jak to jest” działa jak kubek grzańca wypity w podły
jesienny dzień – rozluźnia, krzepi i weseli. To remedium na jesienną chandrę i
dojmującą nostalgię oraz doskonale skrojona rozrywka, trzymająca poziom przez
całe 95 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz