W „Polowaniu” Vinterberg pokazuje, że w XXI wieku polowanie na czarownice w wersji 2.0.ma się całkiem dobrze, a odmienność i nietypowy sposób życie stanowią doskonałą pożywkę dla szukającej kozła ofiarnego nadgorliwej społeczności. Lukas (Mads Mikkelsen), nieco flegmatyczny zatrudniony w przedszkolu rozwodnik, w ciągu paru tygodni traci pracę, znajomych i szacunek mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. Jedno nieopacznie wypowiedziane przez obrażoną podopieczną słowo powoduje lawinę zdarzeń, które prowadzą do napiętnowania i wykluczenia niewinnego człowieka. Lukas zostaje uwikłany w niewidzialne sidła, z których tak naprawdę nigdy do końca się nie uwolni. Raz postawiony zarzut pedofilii to piętno, które zawsze będzie mu już towarzyszyć, zwłaszcza w obrębie tak nielicznej, zamkniętej społeczności ulokowanej pośród smętnych krajobrazów Skandynawii.
Nie chodzi tu o udowodnienie winy. Już samo pomówienie o
tego typu czyn, naznacza człowieka na całe życie. Nie chodzi również o dociekanie
prawdy, lecz pretekst do przeprowadzenia współczesnej, społecznie usankcjonowanej wersji samosądu. Jednostka zagrażająca status quo społeczności, staje
się dla niej czynnikiem jednoczącym. Pedofilia zaś jako najbardziej burzący
serca przejaw dewiacji, to idealny pretekst do zamanifestowania opresyjnej władzy, używającej całego
wachlarza narzędzi od milczącego ostracyzmu, poprzez jawną niechęć, na otwartej
agresji skończywszy.
„Polowanie” jest filmem pełnym, idealnie łączącym intrygującą problematykę,
doskonały montaż, wybitne aktorstwo (Mads, nie wiem, co powiedzieć… ach!) i
stopniowo gęstniejące napięcie oraz poczucie osaczenia i kompletnej niemocy. Nieczęsto
mamy do czynienia z tego typu obrazami na kinowym ekranie. Vinterberg w
najnowszej odsłonie jest znacznie spokojniejszy i mniej chaotyczny niż np. w „Festen”
(nota bene również traktującym o problemie pedofilii, tyle że z zupełnie innej
perspektywy), a jednak udaje mu się dotrzeć jeszcze głębiej, opowiedzieć swoją
historię jeszcze intensywniej. „Polowanie” nie epatuje kontrowersją, a jednak
wywołuje lawinę emocji, burzy spokój. Pierwszy film obejrzany w tym roku, który
bez wątpienia zasługuje na 10/10.