piątek, 19 października 2012

Lucifer over cinema - krótko o "Lucifer Rising" Kenneth'a Angera

U Kennetha Angera mistyka idzie pod rękę z kiczem, a chaos z wizjonerstwem.

W 28 minutach filmu zawiera się kwintesencja obyczajowych rewolucji i poszukiwań pokolenia młodych kontestatorów lat 60-tych. Anger niczym demoniczny mag, łączy w teledyskowej konwencji swe fascynacje okultyzmem, narkotyczne wizje i homoerotyczne niuanse, oprawiając je w ramy dziwacznej, onirycznej estetyki. Niepokojącym dopełnieniem całości jest muzyka Bobby’ego Beausolei’a, jednego z członków morderczej „rodziny” Mansona, którą to skomponował odsiadując dożywotni wyrok więzienia.

„Lucifer Rising” po 40 latach od swej premiery, może wydawać się pod wieloma względami banalny i pretensjonalny, mimo to jednak nadal intryguje. Przede wszystkim z racji na swej eksperymentalnej natury. Pod względem formalnym był on przecież obrazem absolutnie nowatorskim, wideoklipem sprzed ery MTV, fascynującym kolażem, który stał się inspiracją dla ikon współczesnego kina, takich jak Waters, Jarman czy Lynch. Warto o tym pamiętać. 9/10









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz