piątek, 12 kwietnia 2013

Między dewocją a perwersją. "Raj:wiara" Ulricha Seidla


Potrzebowałam paru dni, by ochłonąć po seansie najnowszego filmu Ulricha Seidla. Zaraz po projekcji pomyślałam, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wyszły spod ręki  kontrowersyjnego Austriaka. Dzisiaj, niemal tydzień po obejrzeniu filmu wiem już na pewno – to arcydzieło, wisienka na torcie jego wieloletniej twórczości. „Raj: wiara” to gorzka tragikomedia, w której groteska miesza się z grozą, zażenowanie z obrzydzeniem, a oburzenie ze współczuciem.

Seidl ponownie rozprawia się z potworami z austriackiej piwnicy,  tym razem mierząc ostrze krytyki w kwestie wielce kontrowersyjne, bo dotyczące wiary i religii. Podobnie jak w pierwszej część trylogii „Raj: miłość”, opowiada historię o osamotnieniu i rozpaczliwej próbie wypełnienia wewnętrznej pustki.

Żarliwie praktykowana przez główną bohaterkę, Annę Marię (fenomenalna Maria Hofstatter) wiara niesie obietnicę spełnienia. Jej religijne oddanie ma jednak wymiar  kuriozalny. Kobieta spędza urlop namawiając zlaicyzowanych Austriaków i zdezorientowanych emigrantów do modlitwy z „wędrującą Matką Boską”, w domu zaś w uprawia biczowanie i inne osobliwe praktyki umartwiania nieczystego ciała.

Anna Maria to nowy gatunek religijnej fanatyczki. Jej fascynacja Zbawicielem osiąga karykaturalne rozmiary, duchowość przeobraża się w dewiację. Jezus na ścianie okazuje się sublimacją kochanka, mężczyzny idealnego. Granica między dewocją a perwersją okazuje się bardzo cienka.

W zdziwaczałych praktykach bohaterki znajduje ujście represjonowana przez katolicyzm seksualność. Z jednej strony, kobieta odrzuca powracającego po długiej nieobecności kalekiego męża Muzułmanina, twierdząc, że wszystko, co cielesne wiąże się z brudem i zepsuciem, z drugiej zaś w zaciszu własnego pokoju używa krzyża w sposób bynajmniej nie aprobowany przez Kościół.

Mistrzowsko sfilmowany, pełen statycznych, centralnych kadrów „Raj: miłość” wieńczy gorzki finał. Cielesność wygrywa z metafizyką w religijnym doświadczeniu Anny Marii. Wiara, która miała ją ocalić, okazuje się ułudą. Jak zwykle u Seidla, każdy dostaje taki raj na jaki sobie zasłużył.






"Raj:wiara", Austria, Francja, Niemcy, 2012
reż. Ulrich Seidl
tekst: Oliwia Misztur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz